Strona:Król Lir (William Shakespeare) 037.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Lada fantazyą, lada urojeniem,
Za lada jaką skargą lub urazą,
Mógł siłą poprzeć swoje fanaberye
I miecz nam trzymać nad głową. — Oswaldzie!
Ks. Albanii. Może też zbyt się obawiasz.
Goneryla.Bezpieczniej
Zbyt się obawiać, niżeli zbyt ufać.
Wolę ja złemu, gdy się go obawiam,
Wcześnie kark łamać, niż wciąż się obawiać,
Aby mnie ono karku nie złamało.
Znam ja grunt jego. O tem, co objawił
Słowem i czynem, piszę do mej siostry;
Jeżeli ona, pomimo mych przestróg,
Zechce go trzymać i jego stu drabów...
Gdzież Oswald? — Oswald!
(Wchodzi Oswald).
Czy już napisany
List do mej siostry?
Oswald.Napisany, Pani.
Goneryla. Weź z sobą kilku ludzi i siądź na koń.
Przełóż jej, wyłuszcz wszystkie me obawy,
I dodaj z swojej strony, co wypadnie,
Aby rzecz wzmocnić. Jedź, a wracaj prędko.
(Wychodzi Oswald).
Nie, nie, milordzie, nie mam ja ci za złe
Tej twojej mlekiem i miodem zaprawnej
Dobrotliwości serca, ale, wybacz,
Bardziej świat gani twój brak roztropności,
Niż twą szkodliwą łagodność pochwala.
Ks. Albanii. Nie chcę rozstrzygnąć, czy sądzisz zasadnie:
Kto lepsze goni, często w gorsze wpadnie.
Goneryla. A więc?...
Ks. Albanii.Czekajmy końca.
(Wychodzą).


SCENA V.
Dziedziniec w pałacu, tamże.
(Wchodzą: król Lir, Kent i Błazen).


Król Lir. Jedź waść naprzód z tym listem do miasta Gloster, powiedz mojej córce o tem, co wiesz; tylko tyle,