Strona:Król Lir (William Shakespeare) 033.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Milordzie, ciągłe szerzą zamieszania
I niepokoje, bonując i brojąc
W sposób, zaprawdę, do zniesienia trudny.
Myślałam, Panie, że gdy Wam to podam
Do wiadomości, złe wkrótce ustanie;
Lecz teraz, po tem, coście świeżo rzekli
I uczynili, muszę się obawiać,
Czyli ten zdrożny tryb postępowania
Nie jest powagą Waszą osłonięty,
I czy go sami nie wywołujecie
Potakiwaniem swojem. W takim razie
Znalazłyby się kluby do ścieśnienia
Tych niesforności i surowa karność
Nie zaspałaby sprawy. Ostre środki,
Zdolne przywrócić pożądany spokój,
Mogłyby wprawdzie, Panie, w biegu swoim
Przykrość Wam sprawić, i nam, w innym razie,
Być niegodnymi; w obecnym atoli
Byłyby krokiem z roztropnością zgodnym,
Który potrzeba nakazuje.
Błazen.Tak jest,
Bo wiesz, wujaszku:
Wróbel kukułkę póty pielęgnuje,
Póki mu płód jej oczu nie wykłuje.
Otóż i wypaliła się świeca i osiedliśmy w ciemności.
Król Lir. Jestżeś ty moją córką?
Goneryla.Drogi Panie,
Radabym, żebyś chciał się powodować
Zdrowym rozsądkiem, którego, wiem dobrze,
Masz po dostatku, i zbył się tych chimer,
Któreć stawiają od pewnego czasu
W sprzeczności z sobą samym.
Błazen. Przecież i osioł pozna się na tem, kiedy wóz ciągnie konia. — Brawo, Maciusiu, kocham cię!
Król Lir. Poznajeż mię tu kto? To nie ja jestem;
To nie Lir! Takżeż Lir wygląda, mówi?
Gdzie jego oczy? Chyba jego zmysły
Stępiały, jego umysłowe władze
Snem letargicznym zostały ujęte.
Czyliż ja czuwam? Nie, to być nie może.
Czemże ja jestem? Mów kto!
Błazen.Cieniem Lira.
Król Lir. Gotówem temu uwierzyć, bo wedle