Strona:Korczak Janusz - Jak kochać dzieci. Dom sierot.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piętrowe, należy sprawdzić czy istotnie nie lepiej szyć bawełną, niż złemi nićmi.

Piąty tydzień.

Pięć spraw.
Znalazł się drugi, który nienawidzi sądu.
G. ma 5 spraw.
Hałasuje w sypialni. Nie chce się rozebrać, dochodzi do różnych łóżek, rozmawia głośno; jeśli mu zwrócić uwagę, nic sobie z tego nie robi. „W umywalni śpiewa i gwiżdże; jeśli mu powiedzą: „przestań,“ mówi:
— Podaj mnie do sądu.
Jako dyżurny, robi co chce, obraża się i nie sprząta albo niedbale sprząta. Jak mu się podoba, tak się zachowuje. — Kłamie: mówi, że wymiótł kurz z pod pieców, a to nieprawda.
Podany do sądu, nie przychodzi złożyć zeznań: „jak mi się spodoba, to pójdę.“
Leży chłopiec chory:
— Dlaczego leżysz, co ci jest?
Nie otrzymał odpowiedzi, więc go zbił.
A oto jak się G. tłomaczy:
— Nie cierpię, nienawidzę sądu, nie chcę mieć nic z sądem do czynienia. Tłomaczyć się nie chcę ani ustnie ani piśmiennie, bo wiem, że często nie mam słuszności. Wszyscy mnie straszą sądem, to mnie najbardziej złości. Niech podają, ale niech nie straszą. § 700.
Sąd nie jest miły — to prawda. Ale też nie dla zabawy został wprowadzony. Zadaniem jego stać na straży prawa i porządku, — sąd ma za cel, by wychowawca nie był zmuszony, jak pastuch czy fornal, ordynarnie kijem i krzykiem zmuszać do posłuszeństwa, a spokojnie i rozumnie — rozważać, radzić i oceniać wspólnie z dziećmi, które lepiej często wiedzą, kto ma słuszność, lub też w jakim stopniu nie ma słuszności. Zadaniem sądu awantury zastąpić — pracą myśli, wybuchy zmienić na wychowawcze oddziaływanie.