Strona:Korczak-Bobo.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kaligrafja?
Odpowiedzią był nizki ukłon.
— Siadajcie, — zwrócił się do chłopców. — Nie przeszkadzajcie sobie. — Nauczycielowi podał rękę.
Jezu, co orderów, — pomyślał Stasio.
— Raaz, dwaa, — raaaz, dwaa, — liczy pierwszy uczeń, a klasa w takt pisze.
— Okna otwieracie podczas pauzy?
Kurator od tego pytania zaczyna wizytację każdej klasy, — w myśl zasady: mens sana in corpore sano.
— Raaaz, dwaaa, — liczy, może zbyt głośno pierwszy uczeń.
Postanowione było, aby liczył pierwszy, albo drugi uczeń.
Kurator nachylił się nad kajetem Stasia.
— Wstań, — rozkazał nauczyciel.
Stasio wstał.
— Źle trzymasz pióro. Pióro tak należy trzymać przy pisaniu. — Pan powinien zwracać surową uwagę na to, aby uczniowie prawidłowo trzymali pióra.
Miała to być ostatnia uwaga, po której dygnitarz chciał opuścić gmach szkolny, aby na pierwszą zdążyć do domu na śniadanie.
— Ja właśnie dlatego sadzam go na pierwszej ławce, że źle trzyma pióro, — powiedział kaligraf.
Było to tylko pokorne usprawiedliwienie,