Przejdź do zawartości

Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
215
O STOSUNKACH POLSKI Z TURCYĄ I TATARAMI.

tęgę swoją utwierdził w Carogrodzie, osnowałby wielkie państwo słowiańskie; Grecję by odepchnął na południe i zamknął w szczupłem kole interessów, jako jej należało, ogromem zaś swoim byłby zatknął drogę napływom nowego barbarzyństwa do Europy. Ale niezgoda w obozie słowiańskim zgubiła oprawę, król Duszan umiał stawić się przeciwko Bizantji, ale nie umiał przeciw barbarzyństwu. Turcy tedy uprzedzili w Grecji Duszana, a w Carogrodzie Serbów. Zatrzymali regularny postęp cywilizacyi słowiańskiéj przez cztery co najmniéj wieki, ale nie odebrali Słowiańszczyznie przyszłości, bo jędrna jest krew plemienia naszego. Nie wynarodowili ich, ale sami się wynarodowią pod swobodnem parciem wyższéj potęgi.
Nie brakłoby nam więc i materyału i ochoty, ale wszakże szkicować musim. Dlatego po krótce już tutaj napomknimy o smutnych klęskach aż do ostatniéj katastrofy. Dotąd celem naszym było pokazać, że zawojowanie Grecji przez Osmanów było nadzwyczaj łatwe, i objaśnić na jakim to gruncie stoi dzisiejsze zbutwiałe cesarstwo bizantyjskie. Dawne musiało zginąć od zdobywców, dzisiejsze ginąć musi od wewnętrznego rozkładu.
Sułtan Murat syn Urszana, był jednym z największych wodzów swojéj epoki. Kiedy ze śmiercią Urosza syna Duszanowego, wygasła dynastja Niemaniczów (r. 1368), wybiła dla Serbji ostatnia godzina. Ban Bośniacki opanował dzisiejszą Hercegowinę, Turcy zaś usadowiwszy się w Chersonezie Trackim, zwrócili ramie swoję przeciw rozerwanemu w sobie narodowi, który raz wraz zmieniał panów. Odtąd klęski następują za klęskami. Król Wukaszyn z dwoma braćmi poległ w r. 1371. Serbowie wymordowali jego przyjaciół i wygnali synów, ci więc rzucili się w ręce Turków, a sułtan co rzecz naturalna, bardzo mile ich przyjął. Jeden z nich Marko królewicz, sławny jest w pieśniach ludu Serbskiego.
Zwycięztwo Turków powinno było otworzyć oczy chrześćjaństwu na nowe od wschodniej ściany niebezpieczeństwo. Ale nie stało się tak. Napróżno cesarz bizantyjski błagał o pomoc, napróżno Rzym w jego obronie nawoływał wojny pod znamię krzyża, król węgierski Ludwik myślał tylko o kłótniach swoich z Wenecją, i całe państwa swojego zasoby dźwigał w bratobójczéj wojnie. Ban Bośnji Twartko chciał złamać poniewotne przymierze, jakie go z Węgrami łączyło, i owszem, coraz więcéj łupił Serbję i kosztem jéj porastał w potęgę. Całą nadzieją nieszczęśliwego kraju był król