Strona:Klemens Junosza Wybór pism Tom V.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przykład podoba paraliż postępowy, hm? Śliczna choróbka!... przez długie lata można z nią żyć, być bezwładnym jak drewno, nie mówić, nie ruszać się wcale, i potrzebować takiej pieczołowitości jak niemowlę. — Powiem, że to panu zagraża, a jeżeli pani Stefania w takim razie zechce się wydać za pana, to przyznam, że z szaloną namiętnością pokochała... twoje pieniądze. Cóż zgoda na paraliż?!...
— Zgoda na wszystko, kochany doktorze.
— Ja tam dziś będę, bo regent na wątrobę narzeka — będę i mimochodem, niby od niechcenia, wspomnę, że ci taka bieda zagraża — a jegomość idź jutro, powiedz, żem ci wyjazd zalecił i pożegnaj ich zaraz, przejażdżka ci nie zaszkodzi, rozerwiesz się trochę, zobaczysz co nowego. Jedź do Wiednia, do Paryża, lub korzystaj z sezonu i morskich kąpieli użyj — ale wyjeżdżaj jak najprędzej. Gdy za pół roku, albo za rok powrócisz, nie zastaniesz już pani Stefanii... Niecierpliwa to istota, babina z temperamentem. Ręczę za nią, że czasu tracić nie będzie. Frunie w świat szukać drugiego Dezyderego, i znajdzie go... ręczę za to.

. . . . . . . . . . . . . . . . . .

Regent siedział samotnie w kancelaryi i zastanawiał się nad pewnym dość zawiłym kontraktem, który miał przygotować na jutro, gdy wbiegła pani regentowa.
Była do najwyższego stopnia wzburzona, pierś jej podnosiła się i opadała niby fala wezbranej rzeki, oczy miotały błyskawice.
— Mężu, — mówiła urywanym głosem — proszę cię... poślij natychmiast twoich świadków do Dezyderego!