Strona:Klemens Junosza - Zastępca.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Zastępca.
(Szkic do powiastki)
przez
Klemensa Junoszę.

(Dalszy ciąg)

— Cóż to za jeden?
— Zapewne pamiętasz go. W tym czasie my byliśmy w piątej klasie, on przybył do czwartej, o ile mi się zdaje, wypędzony z innej szkoły.
— Ach, to ten elegant, paniczyk, Adaś Romer. Całe miasto go znało. Jego rodzice mieli podobno znaczny majątek.
— Mieli i dobrze płacili pani Malickiej za wszystkie zachcianki jedynaczka. On był odemnie o parę lat starszy, miał tępą głowę, ale twarz! twarz miał prześliczną. Panie nazywały go Anitonousem, i on doskonale o tem wiedział. Więcej też czasu przepędzał przy lustrze, aniżeli przy książkach. Elegancik, wystrojony zawsze jak lalka, myślał tylko o kołnierzykach, krawatkach i tym podobnych głupstwach. Do nauki nie miał najmniejszej chęci. Perswadowałem mu nieraz, tłumaczyłem szeroko o znaczeniu nauki, o jej potrzebie.