Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 92 —

że wierzyciele pewnej kategoryi zawsze są chętni do zgody, zwłaszcza, jeżeli mają dostać gotówkę. Oni ją natychmiast w ruch puszczą i korzyści z niej zaczną ciągnąć, w razie zaś procesu naraziliby się na długie czekanie i musieliby wykładać pieniądze na koszta. To jest bardzo prosta rzecz.
— Pan dobrodziej jest pewny tego, że wrócą? — zapytał pan Roman.
— Najpewniejszy; zresztą przekonacie się panowie wkrótce.
— Więc czekajmy.
— A może dla skrócenia czasu urządzić partyjkę? — rzekł gospodarz — ja wprawdzie nie jestem graczem zawołanym, lecz w miłem towarzystwie...
Zgodzili się na to i zasiedli na werendzie od strony ogrodu. Pakułowski, stosownie do polecenia pana Piotra, udał się na folwark, gdzie miał oczekiwać dalszych dyspozycyi.
Dom pana Piotra, postawiony przed kilkoma laty na miejscu starego, który się spalił, był duży, wysoki i niepodobny do zwykłego typu dworków szlacheckich. Wznosił się na wysokiem podmurowaniu, był obszerny, o pokojach wielkich, z oknami weneckiemi. Nie brakło w nim powietrza i światła.
Urządzenie domowe odznaczało się prostotą i skromnością. Stoły, krzesła, szafy z dębu, ciężkie i masywne, żadnych gracików,