Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 83 —

— Obmawiasz mnie, Andziu. Mógłby pan pomyśleć, że odbywam wycieczki na Łysą górę i tam, wraz z czarownicami, warzę w wielkim kotle trujące zioła, a ja tylko lubię słuchać baśni i pieśni, poznaję zaś przesądy i zabobony ciemnych ludzi nie tylko dla własnej ciekawości, lecz dlatego, aby je zwalczać i obalać.
— Ludwisiu — odezwała się panna Anna, — opowiedz nam legendę o starym zamku.
— Opowie nam to pani kiedyindziej — rzekł doktor; — teraz zajmiemy się naszą rekonwalescentką. Słońce zachodzi, wiatr chłodny powstaje, trzeba wracać do domu.
— Już?
— Koniecznie. Jutro koło południa znowuż pani wyjść będzie mogła przed dom lub do parku; teraz wracamy. Panie Janie, proszę do pomocy. Pani oprze się na naszych ramionach.
Wszyscy weszli do dworku, zapalono światło, przy rozmowie czas szybko upływał; była już blizko północ, kiedy goście odjechali: doktor do miasta, w którem mieszkał, panna Anna z bratem do Cieciorki.
Księżyc świecił na pogodnem, bezchmurnem niebie, noc była prześliczna.
— Cóż, braciszku — zapytała panna Anna, — jakże ci się podoba nasza okolica?