Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 264 —

— Dla przykładu się mówi. Z panią się żenić nie będę, żonę mam, ale gdybym, na to mówiąc, był kawalerem, a wziął się na ostro... Ho! ho! poleciałaby pani za mną na koniec świata, z pocałowaniem ręki.
— Niedoczekanie!
— Bo zawzięte kobiety, ostre, to, szczerze mówiąc, najlepsze. Taka się zatnie, uprze, wykrzyczy się, wyzłości, ale to tylko tak, dla parady, dla pokazania, że taka w niej fanaberya; ale poczekawszy trochę, zrobi się słodziutka jak miód, dobra, szczera. Może nieprawda?
— Juści, prawda; jakby pan przy tem był.
— I tamten ekonom, żeby był cierpliwy, a trochę poczekał, toby mężem pani został.
— Kto to wie?
— Na pewno tak; pani Sałacka, widząc, że człowiek stały, nieuprzykrzony, że usycha jak wiórek, a czeka, ulitowałaby się nad nim i rzekłaby: Niech się dzieje, co chce, bierz mnie, skoroś taki, słuch znaj i na zapowiedzi dawaj. Taka jest każda kobieta zawzięta, właśnie jak orzech: z wierzchu skorupa twarda, ale aby ją stłuc, ziarnko smakowite i posilne.
— Tak pan Pakułowski opowiada, jak gdyby wszystkie zawzięte znał; opowiada