Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 155 —

i chciał, to wiadomo panu, gdzie Szmul siedzi. Mały chłopaczek na koniu, jedno słowo na kartce znaczyć będzie tyle, co telegraf; za parę godzin wielmożny pan będzie miał skutek! Ja to powiadam, a moje słowo to jest murowane, żebym ja tak zdrowie miał.
Wymowa Szmula nie poskutkowała; pan Jan radził sobie w inny sposób. I w tych troskach, kłopotach, krzątaninie ciągłej, przechodził dzień za dniem, a jedynem wytchnieniem, jedyną przyjemnością były te wieczory, które mógł przepędzić w Królówce. Tak zeszedł listopad i grudzień; od stryjenki, bo pan Piotr sam nie pisywał, wiadomości były wciąż smutne.