Strona:Klemens Junosza - Z pamiętników roznosiciela.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 34 —

czyby powrócił te łzy, które wypłakałam nad tobą?!... Nie skarżyłam więc... ale o pieniądze tom się musiała przypomnieć. Poszłam do niego z ciężkim bólem w sercu, nie jak po swoją należność, lecz jak żebraczka po jałmużnę; a musiałam pójść, bo na twój ratunek nie szczędziłam, i lada dzień mogłam się ujrzeć bez grosza. Przyjął mnie pan szwagier bardzo grzecznie, tak grzecznie, jak nigdy. Myślałam, że go raz przecież sumienie ruszyło... że boleje nad tym, ebie tak szkaradnie skaleczył... Co pieniędzy — powiada — i owszem, ja pani choćby zaraz zapłacę, tylko niech mi pani moje rewersy zwróci... — A ona, niby jego żona, odezwała się do niego: — tak, tak, dziś rodzonemu bratu wierzyć nie można; nie płać mężu, póki rewersu nie odbierzesz, bo potym drugi raz będziesz musiał płacić... Ja powiadam: dobrze, zaraz pójdę do domu i przyniosę te papierki. — Owszem, owszem — odezwał się pan szwagier — niechno pani przyniesie; zaraz zrobimy rachunek. — Pobiegłam prędko do domu i zaczęłam szukać. Pamiętam doskonale, żem schowała te kwit-