Strona:Klemens Junosza - Z pamiętników roznosiciela.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 29 —

co się nazywa gospodyni: u ojca całym domem trzęsie, a zobaczno pani, jak ona wygląda, spójrz na nią. Samo zdrowie, krew z mlekiem, malina! nie taka suchotnica, jak nieboszczka twoja siostrunia.
— Daj pan pokój umarłym! czego chcesz od niej? przecież ustąpiła ze świata, i już ci więcej zawadzać nie będzie.
— At, co tu gadać! obieście jednakie, prawdziwe rodzone siostrunie; tamta była suchotnica, i pani jesteś suchotnica; tamta umarła, i panią też na Powązki wywiozą.
Już nie mogłem dłużej wytrzymać. Sam nie wiedząc, co robię, pochwyciłem młot ciężki i rzuciłem się na wuja.
— Ty zbójco! pierwej umrzesz, niźli moja matka! — krzyknąłem.
Jednym uderzeniem ręki wytrącił mi młot z drobnej dłoni i pochwycił mnie za ucho.
— Ty szczeniaku! — rzekł — i ty już umiesz kąsać!
To mówiąc, pchnął mnie z całej siły. Na nieszczęście pchnął mnie w stronę warsztatu, tak, że uderzyłem głową