Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kojni — tu nikt nie przyjdzie ze dworu. Dziedzic wróci za godzinę. Jedna ciotka robi z szydełkiem i trochę się kłóci z drugą; i druga ciotka robi z drutem i kłóci się trochę z pierwszą ciotką. One nie prędko skończą swoje zatrudnienie. Pan stryjaszek pewno dziś nadjedzie, ale jeszcze nie zaraz. Możemy sobie spokojnie porozmawiać.

Katarzyna.

A co Uszer ma z nami do rozmawiania? Uszera pomyślenie insze, a nasze insze.

Uszer.

Ma panna Kasia racyę, na moje sumienie. Żebym ja miał takie pomyślenie jak Kasia, to Jacek nie miałby swojego pomyślenia; a żebym ja miał takie pomyślenie jak Jacek (z uśmiechem), to coby panna Kasia powiedziała?

Katarzyna.

Ale!... nie dla psa kiełbasa... tobym powiedziała.

Uszer (spluwa).

Pfe! Zaraz pies, zaraz kiełbasa... pfe! Taka ładna dziewczyna, a takie brzydkie słowa...

Katarzyna.

A to po co Uszer zaczyna.

Uszer.

Ja tylko dla przykładu... Kasia wie dobrze, że to nie jest pachciarski interes. Ja przy-