Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Atanazy.

Chciałaś pani powiedzieć, że za głupi. Nic to nie przeszkadza — może z powodzeniem udawać dekadenta i pisać wiersze od siedmiu boleści. Nie zrozumieją go — tem lepiej, bo i on sam siebie nie zrozumie; ale choćby napisał, to nie wiem, czy panna uzna to za odznaczenie.

Sabina.

Jakżeż można?!

Karol.

Z góry wypraszam się od wszystkiego, co ma związek z atramentem. Nie mam do tego najmniejszego powołania.

Sabina.

Szczery chłopaczek, złota duszka! A możebyś ty, Puciu, wynalazł nową figurę kontredansa lub mazura...

Karol.

To prędzej, jak ciocię kocham... to prędzej... Tańczyć, nie chwaląc się, umiem, a pomysły miewam... Pamięta ciocia... na weselu u państwa Romanowstwa kto tak znakomicie tańce prowadził?

Sabina.

Oczywiście, ty, duszko.

Ewa.

Dajcie pokój — to zła myśl. Panna sensatka jest, tańcami do niej nie trafi. Prędzej mo-