Strona:Klemens Junosza - Wspomnienie.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wielką pewność siebie, boć to nie lada osoba, nie biedny łapserdak, co skórki zajęcze sprzedaje — ale wielki more morejne, kupiec, talmudysta. Najadł się ryby na szabas i czuje swoją godność.
Podczas gdy mówił, ołówek skakał po papierze, stukał i w ciągu kilku minut „wspaniały żyd“ był gotów.
Czy jest taki, jakim go chciał mieć Andriolli niech czytelnicy sami osądzą — podaję go tu bowiem w bardzo dokładnej reprodukcyi.
Schowałem ów kawałek „paska“ redakcyjnego, jako bardzo miłą pamiątkę po artyście