Strona:Klemens Junosza - Wnuczka.djvu/13

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    — Eh! odrzekła, po co ma go babcia zapraszać, to jakiś obibok, zawalidroga...
    — Nie znasz się na ludziach, moje dziecko, nie znasz, nie znasz, mówiła babcia trzęsąc głową..
    — To musi być jakiś głupiec.
    — Dziecko moje, czy wiesz co mówi pismo święte „Wszelki który rzeknie bliźniemu głupiec, będzie winien Sądu.“
    W niedzielę pan Ludwik przysłał Walentego prosząc o pożyczenie mu książki do nabożeństwa, ponieważ swoją zostawił wczoraj na nieszporach w kościele.
    — A to zacny młodzieniec! a to poczciwy człowiek! mówiła pani Zagwoździńska i oszczędne to i pobożne i zacne, akurat dla mojej Ludwisi. Muszę go dzisiaj zaprosić na herbatę.
    To rzekłszy napisała liścik, włożywszy na nos cztery pary okularów:

    Mój kohany Panje!

    „Proszę kochanego pana, pszychuć Pan dziś do nas na Erbatę, oraz będziemy grali w kyksa.“

    Barbara Zagwoździńska.
    Koniec tomu trzeciego i ostatniego.

    P. S. Byłby i tom czwarty, ale ponieważ Numa poszła za Pompiljusza i posagiem swoim odbudowała ruiny Psiej Wólki, przeto nie ma już o czem pisać.

    Przyp. Aut.