Strona:Klemens Junosza - Testament złotnika.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Weź od kobiety pierścionek, zważ go w dłoni i oceń. Jeżeli dyszy i ma czerwone oczy daj 25% wartości, jeśli się gorzko śmieje 30%, jeśli jest spokojna, postąp do 34%.
Dalej się nie puszczaj.
I oto już przyszedł do ciebie towar sam.
Zapisuję ci, drogi synu, pakę starych kuryjerów, nie dla tego, żebyś miał ćwiczyć umysł twój w nowościach politycznych, które już dawno przestały być nowemi — ale dlatego, aby ozdabiały one twój sklep. Teraz zważ dobrze słowa moje na szali delikatnego rozumu twego.
Jeżeli ujrzysz w progach przybytku twojego, człowieka, któremu ręce drżą i oczy niespokojnie latają, to oglądaj bardzo uważnie przedmioty, które ci tenże do sprzedania przynosi.
Następnie zaś zacznij bardzo pilnie przeglądać stare kuryjery.
Zyskujesz na tem 70%.
Uważaj dalej, że podczas, kiedy czytasz kuryjery klient twój zaczyna się kręcić jak wąż, któremu nastąpiono na ogon.
Robi mu się okropnie pilno, chce odebrać kosztowności i przyjść później.
Ty wtenczas otwieraj usta, a z ust twych ma wyjść takie słowo, że nie ma czego się spieszyć, że najlepiej załatwić interes wesoło, przy śniadaniu, na które przyjdzie pewien twój zaufany przyjaciel: stójkowy. Na tym ostatnim wyrazie zyskujesz jeszcze 12%. Wiedz o tem, że zapisane jest w pewnej księdze, że interes z człowiekiem o oczach latających, przynosi 82%.
Płać mu 18 za sto, i wypychaj za drzwi izby twojej... Poczem, żeby oczy twoje niepotrzebowały latać, uczynisz wyłupienie wszystkim perłom, brylantom, szafirom, i tym podobnym kamieniom, złoto włożysz w tygiel, i znowu możesz spokojnie usiąść i myśleć o marynacie z Lewiatana i drapać się delikatnie w brodę. Tak to czynili zazwyczaj wszyscy przodkowie twoi w liniji męzkiej, w chwilach uroczystego nastroju ducha.
Różne są drogi, któremi przychodzić będzie do ciebie towar — ale czyż tylko przychodzić?
Będzie on przybiegał, wpadał nagle, skradał się powoli, będzie przyjeżdżał dorożką i omnibusem — ale to nie ma kłopotać głowy twojej.
Co obchodzi cię droga, którą towar chodzi, byle przyszedł do rąk twoich — a już uczynił to, co do niego należy.
Judko Srulowiczu! Delikatne, jedyne i pierworodne dziecke moje. Zważ co znaczą słowa ojca twojego, który, w chwili gdy pisze, przeżył już ośmdziesiąt i siedm lat, i położył kamień węgielny pod gmach wielkości siódmego pokolenia i słuchaj:
Ten który pływa po morzu w wielkim korabiu o płóciennych skrzydłach, powinien znać morze i wiatry, ten który idzie kupczyć na targowicy, powinien znać towar wszelki, ty synu mój, któremu dano