Strona:Klemens Junosza - Syn pana Marka.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Wizyta na wsi tak jest niepodobną do wizyty w mieście, jak wieś niepodobną jest do miasta.
W mieście przyjeżdżasz przed kamienicę, i nikt niezauważy nawet przybycia twego ekwipażu — dzwonisz — otwierają ci, wchodzisz, i albo jesteś przyjęty osobiście, albo też obowiązki gościa przelewasz na kartkę wizytową, załamawszy jeden jej rożek.
Na wsi zupełnie co innego.
Skoro bryka lub powóz wyjedzie z lasu na wzgórek, jest już przedmiotem obserwacyi trzech małych gapiów, którzy pasąc rogaty lub nierogaty inwentarz przypatrują ci się zdaleka, dzieląc się pomiędzy sobą wrażeniami, jakie na nich sprawia żółty kolor bryczki, lub czerwona kierezya woźnicy.
Wjeżdżasz do wsi, musisz przejechać koło młyna i nie ujdziesz bystrego oka arendarza, który natychmiast z zadziwiającą biegłością i wprawą, oceni wartość twoich koni, bryczki, zaprzęgów, tłomoka, garderoby, i obliczy z fizjonomji maximum kredytu, jakim ci może usłużyć w razie potrzeby.
Nawiasem powiedziawszy, pachciarze i arendarze wiejscy, są to znakomici fizyonomiści — nie czytali oni co prawda Lavatera ani Galla, ale wielu z nich na twarzy szlachcica widzi wykaz hypoteczny jego majątku. Zdawałoby się, że ciężary, zobowiązania i służebności ryją jakieś tajemnicze znaki na obliczu hreczkosieja, hieroglify dla wszystkich nieodgadnione, ale dla pachciarzy i arendarzy widoczne.
Na drugi dzień, w czterech najbliższych miasteczkach, gminy izraelskie wiedzą do kogo przyjechałeś, po co, jaki masz interes, a jeżeli posiadasz prawną ewikcyą, to możesz być pewnym, że zawiązane zostały cztery spółki, celem pożyczenia ci pieniędzy, lub co na jedno wynosi, celem kupna zboża, któregoś jeszcze nie zasiał.
Minąwszy ten punkt obserwacyjny, jesteś już we wsi. Trzeba Wam wiedzieć, że każda wiejska ulica nie byłaby ulicą, gdyby nie miała na sobie łokciowego pokładu błota, tyle razy garnirowanego sosnową faszyną, ile razy