Strona:Klemens Junosza - Sen pana Bartłomieja dziedzica Psiej-Wólki.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Wszystkim się zdawało.
Że to wojski gra jeszcze, — a to echo grało“...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Kogóż sąsiad wybrałeś.
— Pana Bartłomieja z Psiej Wólki.
— I ja także...
— I ja...
— I my...
— Wiwat pan Bartłomiej! nasz kochany Radca...
— Panowie, rzekł pan Bartłomiej powstając, jak pana Boga kocham, miałem mowę w kieszeni, sam proboszcz mi ją ułożył, ale szelma Jasiek czyszcząc surdut wyrzucił ją z kieszeni, więc przebaczcie, że powiem wam krótko... „Kiedy w licznem zebraniu grona obywateli! zebraliście się, panie dobrodzieju, w celach wyższych! żeby niby względem wybrania zrobić wybór! więc za honor ten i zaszczyt! jak i mnie tutaj waszego sługę w gronie obywateli, bo żeby nie szlachta, toby, panie Dobrodzieju, cały świat zginął... zatem mam honor... (Szelma Jasiek) a ponieważ ukradziono mi mowę, za co Jasiek dostanie wnyki!.. Więc proszę państwa do siebie na obiadek... Uff.
— Wiwat pan Bartłomiej!
— Wiwat Radca!
— Wiwat! wiwat!..

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pani Bartłomiejowa wyglądała jak róża; szczęśliwa i dumna przechodziła przez siedm pokoi, aby dojrzeć czy wszystko w porządku.