Strona:Klemens Junosza - Prawdziwa bjografja.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wysoki, otyły, wyglądający pomiędzy nami, jak olbrzym wśród karłów, przywitał nas wesołem słowem i dobrodusznym uśmiechem; ów wszakże „znęcający się młodzik”, zamiast schować artykuł pod stół lub przykryć go jaką gazetą, ażeby uniknąć niemiłych objaśnień, usiłował ratować sytuację i odezwał się do pana Piotra:
— Właśnie w tej chwili modyfikowałem cokolwiek artykuł pana dobrodzieja, gdyż jest on, jak dla nas, trochę zadługi.
Bykowski zmarszczył brwi i z wielką powagą rzekł:
— To bardzo dobrze, i ja również powracam w tej chwili z lekcji.
— Z jakiej lekcji? — pytamy.
— Uczyłem baletnika Popiela... tańczyć — odpowiada z całą powagą Bykowski.
Ma się rozumieć, że „znęcający się” nie znalazł odpowiedzi, a my wszyscy wybuchnęliśmy homerycznym śmiechem.
To była cała zemsta pana Piotra. Nie poruszał wcale kwestji skreślania artykułów i przepędził z nami kilka godzin w najlepszej harmonji i zgodzie.
Bykowski był bez kwestji najdowcipniejszym i najmilszym w towarzystwie człowiekiem; w całej Warszawie podziwiano jego humor, mówiono o nim, i na tem właśnie pan Piotr źle wychodził, albowiem sądzono go jednostronnie.
Oceniając humor i gawędziarskie zdolności, nie dostrzegali ludzie, że po za tem miał nieboszczyk jeszcze inne zalety i jako autor i jako człowiek. Był charakteru dobrego, wyrozumiały i pobłażliwy dla innych a surowy dla siebie, miał bardzo humanitarne poglądy, pomimo, że serce ciągnęło go może w inne światy, szedł jednak równo z młodszymi i nie chciał w ostatnich pozostawać szeregach.
Jako autor, wart jest poważnego studjum.

. . . . . . . . . . . . . . . . .

Powiadają, że po Bykowskim pozostały bardzo ciekawe pamiętniki, jakiś „dykcjonarz współczesnych”, oraz wiele rękopisów. Wymieniają już nawet termin, w którym owe pamiętniki drukiem mają być ogłoszone.
W pogłoskach tych niewiele prawdy.
Bykowski pozostawił bardzo ładną bibljotekę, w której znajduje się kilka cennych rzadkości bibljograficznych, pozostawił też manuskrypta, szpargały, notatki, korespondencje etc.
Co w nich jest — tego dziś jeszcze nikt wiedzieć nie może. Rodzina, z łatwo zrozumiałych powodów, pod wrażeniem tak świeżej straty, nie poruszała jeszcze i nie przeglądała literackiej spuścizny po ś. p. Jaxie, więc też nie wiadomo, co się w niej zawiera.