tem, krok stanowczy, oświadczyny, ślub, życie szczęśliwe co się zowie, pełne, mające cel określony, nie takie jak obecne, co to niewiadomo dla kogo i poco.
W najpiękniejszych marzeniach pan Bolesław usnął. Zmęczony organizm oddawna domagał się tego pokrzepienia i spoczynku, to też sen trwał długo od południa do północy prawie.
Kiedy się pan Bolesław obudził, na razie nie mógł zmiarkować gdzie się znajduje, dopiero promień światła z sąsiedniego pokoju i urywane wyrazy rozmowy przypomniały mu, że jest u siebie, mógł się też domyśleć, że pan Aleksander wrócił tylko co z Osin i że zdaje ciotce relacje z tej wizyty.
— Więc z obcych nikogo więcej nie było oprócz pana? pytała ciotka.
— Nikogo.
— To szczególne.
— Tak się jakoś złożyło; był ktoś zaproszony, lecz przyjechać nie mógł, ale ja tego nie żałuję, bawiłem się doskonale, panna Michalina była w wybornym humorze.
— Biedny Boleś, rzekła ciotka z westchnieniem.
— A to dla czego?
— On chory, ona się śmieje. I ten człowiek łudzi się jeszcze.
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/90
Wygląd
Ta strona została skorygowana.