Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie, ale nie ożenię się wcale.
— No, no.
— Zapewniam cię, że tak będzie; chociaż co to za powtórne życie bez żony? Ale otóż jesteśmy u celu, tylko przez tę aleję przejechać i znajdziemy się na dziedzińcu.
Przed domem stało kilka bryczek, wszystkie okna były jasno oświetlone. Usłyszawszy turkot kół i ujadanie psów uprzejmy gospodarz wybiegł na ganek i serdecznie pana Bolesława powitał. Warszawskiego gościa zaraz bez ceremonii wziął pod rękę i wprowadził do salonu, gdzie znajdowało się wraz z domowemi ze dwanaście osób, kilku sąsiadów, proboszcz, kilka dam poważniejszych i panien. Stolik do gry rozłożony oczekiwał, zapaleni winciarze pochwycili warszawiaka do swojego grona, pan Bolesław zaś tak zręcznie manewrował, że się od kart wywinął i zaraz też przyłączył się do towarzystwa dam, dokładając starań aby znalezć się najbliżej panny Michaliny. Nie było to jednak łatwo, młoda osoba bowiem pomagała matce w przyjmowaniu gości, z tego powodu nie mogła się ciągle znajdować w salonie i wybiegała zaraz, aby dojrzeć porządku i wydawać służbie dyspozycye.
Zdawało się panu Bolesławowi, że jest młodym chłopcem i goni pięknego motyla. Otóż motyl usiadł, chłopiec zbliża się do