Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ciociu!
— Więc dla czego tajemnica, z jakiego powodu sekret?
— Nie chciałem mówić przed czasem, myśl powziąłem niedawno, projekt nie jest jeszcze zupełnie dojrzały.
— Mój kochany, projekt nie jest śliwka, aby w stanie niedojrzałości mógł komu zaszkodzić. W każdym razie to przypadkowe wyznanie mnie zadziwia... ale prawda, żeby poznać człowieka trzeba z nim beczkę soli zjeść.
— Ciocia jest niesprawiedliwa względem mnie.
— Masz racyę! Niby to zajmuję jakieś stanowisko, niby jestem czemś... tymczasem ma ktoś przyjechać na parę tygodni — ja o tem nie wiem; pan siostrzeniec zamierza się żenić — ja także o tem nie wiem, że zaś dziwię się temu, więc jestem niesprawiedliwa.
— Porozumiejmy się.
— Naco? Zawsze skryty byłeś, jesteś i będziesz. Taki już twój charakter.
— Ja właśnie pragnąłem nie tylko wtajemniczyć ciocię w moje zamiary, ale prosić o pomoc, tylko przedtem chciałem wyrozumieć co myśli panna.
— I cóż wyrozumiałeś.
— Dotychczas nic, nie miałem sposobności.