Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gaczów, wynoszących szybko towarzysza mej niedoli, który tylko co przestał cierpieć.
— Są to zapewne przykre wspomnienia dla ciebie.
— Przykre, a jednak nieraz przywołuję je na pamięć. Przypominam sobie, że częstokroć podczas nocy bezsennych wpatrywałem się w blade światło lampki nocnej i widziałem. Czego ja nie widziałem wówczas! Sceny z mego dzieciństwa, lat młodzieńczych i późniejszych przesuwały się przed memi oczami Widziałem siebie samego i otoczenie moje w różnych fazach życia: widziałem skarby, jakie mi dano i ogarnęła mię rozpacz, żem je tak głupio, tak nieopatrznie marnował. Bo nie zaprzeczysz chyba, że młodość, zdrowie, siła, majątek, jakie takie zdolności, to skarby nieoszacowane, a ja szedłem przez życie, jak szaleniec i rozrzucałem je pełnemi garściami. Byłem pewny, że zbliża się kres, nadchodzi chwila, w której przestanę tu na ziemi istnieć. I jakież wspomnienie pozostawię po sobie? Czemuż nie mogę wrócić czasu, pozbierać tego, com roztrwonił i zużytkować inaczej! Okropne były chwile takich rozmyślań. Potem zapadałem w senność, w apatyę szczególnego rodzaju, przestawałem myśleć, zastanawiać się, obojętne mi było, czy istnieję, czy nie.