Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kazy wydawała i cofała pani Petronela z zadziwiającą szybkością, trzy dziewczyny raz wraz przebiegały przez pokoje, jak gazelle przez pustynie, oczywiście z mniejszym pośpiechem i znacznie większym łoskotem. Zapytaniom nie było końca, a odpowiedzi przyjmowała ciotka z uśmiechem pełnym politowania i pobłażliwości zarazem, ale spojrzenie jej zapowiadało wielkie kataklizmy domowe.
— Jak ty mogłeś tak żyć, kochany Bolciu, mówiła.
— Ha, żyłem jakoś.
— Wyborne, ale w tem nie było ani ładu, ani składu, ani sensu.
— Właśnie, kochana ciotko, przyszedłem sam do tego przekonania i dla tego ośmieliłem się Cię prosić.
— Nie pożałujesz tego. Ja jestem zwolenniczką zasady, że nikt darmo chleba jadać nie powinien i dla tego ja w przeciągu kilku dni cały ten dom przewrócę do góry nogami.
— Oj, ciociu, czy to nie będzie zbyt energicznie? zapytał pan Bolesław z uśmiechem.
— Ja wiem, że wy nie lubicie tego, co jest najważniejsze w życiu.
— Któż to my?
— Mężczyzni. Dla tego chciałem ci zapro-