wtarzałam, że kradnie pońskie dobro, że pijak jest i próżniak, ale co ja panu złego zrobiłam? Niech pan powie tak uczciwie, po sprawiedliwości, co? Czy nie pilnowałam pańskiego, czy nie dbałem, jak o swoje własne, czy nie strzegłam domu, jak pies. Niech pan powie?
— Nic ci nie zarzucam.
— No to dla czego mnie pan odprawia?
— Bo widzisz, jesteś dla mnie za młoda.
— O la Boga! dziesięć lat temu nie byłam zamłoda, a teraz nagle odmłodniałam! Słonko zwaryowało, zamiast iść ze wschodu na zachód, to idzie od zachodu na wschód, woda w rzece zgłupiała i nie leci w dół bez stawidła, na koła młyńskie, jeno ucieka do góry, krowy idą ogonami naprzód, a tyłami po bokach się bija i od much oganiają. Młoda ja dla pana, za młoda, po dziesięciu latach! Żeby mnie pan jeszcze jaki czas nie odprawiał, tobym może zmalała całkiem i do kołyski wróciła.
— Ty tego nie rozumiesz.
— Dyć nie rozumiem, bo i nikt nie zrozumie takiej mowy. — Człowiek z każdym rokiem jest starszy, ale nie młodszy.
— Widzisz ja nie chcę, żeby była obmowa, ludzie mogą pleść różne rzeczy.
— Teraz, dziś, tak nagle? Co mieli pleść, to już wypletli, już i zapomnieli, a zresztą
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/40
Wygląd
Ta strona została skorygowana.