Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stkie strony. Fałsz, nieprawda, że się czasem od jakiego kupca dostało parę groszy to swoja rzecz. Gdzieindziej rządcy tantyemy biorą, ja nie brałem, więc radziłem sobie inaczej. Złodziejstw żadnych nie było, czasem tylko porękawiczne, albo tak oto, za grzeczność, jako, że ręka rękę myje. Nie bój się, Kasiu, wszystko będzie dobrze, jak złe minie. Ot wiesz co, jeszcze wypiję kieliszek tej ziółówki i usnę. Niech go licho, niech się sam z ludźmi ujada, niech do dnia wstaje, parobków budzi, niech się piecze na słońcu. Co mi do tego. Odprawia mnie od kwartału, ja na złość, rzucam wszystko dziś zaraz w tej godzinie, — jeżeliby przysyłał po mnie, powiedz że mnie nie ma, że jestem, że jestem chory... co chcesz, co uważasz. Jutro raniutko wyjeżdżam.
— Dokąd?
— Trochę w świat, między ludzi, trzeba przecież pomyśleć o sobie, zawczasu co upatrzeć; przyrządź wcześnie śniadanie i na drogę w kobiałkę co włóż, bo może kilka dni zabawię, zresztą nie frasuj się o nic przez dziesięć lat zabiegało się, pracowało, to nie zginiemy.
Kulbacki rzucił się na łóżko i wkrótce usnął, ale przewracał się niespokojnie z bo-