Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O, nie bagatelka.. Zmuszony jestem zatrzymać pana na czas jakiś.
— Mnie? Czy to nie jest omyłka co do osoby?
— Ani trochę.
— Ejże?
— Mogę kochanego pana zapewnić, tem bardziej, że znamy się przecież osobiście i jeżeli mówię: «kochany panie Wajsfisz» to wiem, że mam do czynienia z panem Abusiem Wajsfiszem, a nie z panem, dajmy na to, Gleigwewichtem.
— Ale pan dobrodziej żartuje! pan zapewne zjadł dobry obiad i chce się trochę pośmiać. Dla czego nie? To jest przyjemna rozrywka, ale niech jej pan dobrodziej nie przedłuża. Ja jestem człowiek delikatnego zdrowia i taka zabawa może mi zaszkodzić. Nie przymawiam się, ale radbym, żeby pan dobrodziej zechciał to wziąść pod uwagę.
— Owszem, biorę, ale zaręczam i mówię najzupełniej seryo.
— Więc ja już siedzę.
— Siedzisz pan.
— Ale za co? Proszę mi powiedzieć; za co? Jaki popełniłem grzech?
— Kochany panie Wajsfisz, pan jesteś człowiek myślący, nie prawdaż?
— Każdy człowiek myśli.
— Możesz pan właśnie dać dowód jak