czach dziwnie lekko i zgrabnie; żelazny łańcuch wiszący przy niej zdawał się błyszczeć jak srebro; a budka w której mieszkał dzierżawca rogatkowego z rodziną nabrała kształtów miłego pałacyku, uroczej willi, w której można znaleźć rozkoszne i upragnione schronienie.
— Przepraszam pana dobrodzieja — rzekł do swego towarzysza, — bardzo przepraszam, ale ja się pokłonię i pójdę; mam właśnie interes do Abrama.
— Do dzierżawcy rogatkowego?
— Tak.
— Dziwna rzecz: taki kupiec, jak pan Abuś Wajsfisz ma interesa z takim biedakiem, jak Abram!
— Albo on biedak?
— A cóż mu ta rogatka może przynosić? Ruch jest mały. Chyba, że prowadzi jakie geszefciki poboczne. Zdaje mi się nawet, że coś o tem słyszałem. Czy on czasem nie...
— Ja nic nie wiem, ja jego interesów nie znam Co ma prowadzić, na co mu to? Siedzi spokojnie, trojaki zbiera i żyje. Ma niewiele, ale jemu nie wiele trzeba. Czy pan dobrodziej wie, że dla takiej familii parę funtów chleba, kwarta kaszy, a za trzy grosze gęsiego smalcu wystarczy na dwa dni życia. Za mieszkanie nie płaci. Aj! panie do-
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/231
Wygląd
Ta strona została skorygowana.