Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— My? — protestował, my?! To nie jest w naszym zwyczaju. Wolelibyśmy nie jeść, nie pić, mieszkać pod gołem niebem, aniżeli wdawać się w takie interesa!
— Bardzo to chwalebnie z pańskiej strony, ale swoją drogą widzę, że pan interesami kredytowemi nie gardzi.
— Niech mi pan wierzy, że teraz niema na tem nic zarobku. Szkoda czasu i zachodu. Dawniej co innego: dawniej można było ztąd brać kwartami; dziś kapie po kropelce, i to nie zawsze jest pewne. Więcej się człowiek namartwi, niż warto.
— Z kropelek rzeki się tworzą... Więc nie wiadomo panu, po czemu srebro?
— Znów srebro! Jeżeli pan sędzia chce koniecznie mieć tę wiadomość, to mogę się zapytać jubilerów, jak będę kiedy w Warszawie. Tam się można o wszystkiem dowiedzieć, bo tam jest ruch, tam handel; a u nas w takiem małem miasteczku, jest nic.. jedno z drugiem nic. Ja będę w Warszawie za dwa tygodnie; jeżeli co potrzeba, chętnie służę. Jestem dla każdego bardzo usłużny i życzliwy.
— Znam pana bardzo dobrze z tej strony, kochany panie Wajsfisz.
— Jakto mnie pan zna?
— Przed czterma tygodniami odwiozłeś pan