— Dla czegoby nie. Z panem Kajetanem bywało.
— Co mi pan ciągle z tym panem Kajetanem, to był sobie prosty pan, a ja jestem z innego gatunku i lubię, żeby wszystko było z szykiem i po magnacku.
— Niech będzie pomyślałem, jak chcesz. Co mi do tego, a nie wspominać pana Kajetana — to nie będę wspominać, skoro ci to do gustu przypada.
Trapiła mnie ciągle myśl, jak ja sobie dam radę z tem wszystkiem i tyloma robotnikami, zakupem materyałów, nie opuszczając przytem gospodarstwa.. ale wszystko inny obrót wzięło... a mój pan dziedzic ani zapowiedzianych trzech dni nie siedział, ani z żoną nie przyjechał, ani magnackich polowań nie urządzał.
Koni nie sprzedałem, nasze stare budowle stoją jak stały — dziedzica także mam nowego. Stało to się wszystko w przeciągu jednej nocy tak nagle, niespodzianie.
Położyłem się spać przed samą północą, znużony, ledwiem przytknął do poduszki głowę usnąłem jak kamień, tembardziej, że i samo powietrze usposobiało do snu, deszcz padał, a noc była ciemna, jak rzadko podczas lata się trafia. Z wielką przyjemnością rzuciłem się na łóżko, aby dać odpoczynek
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/203
Wygląd
Ta strona została skorygowana.