— Rozumiem, ale ośmielam się zwrócić uwagę, że to drogo kosztuje, a pożytek taki sam, jak i ze starych budowli.
— Co to pana obchodzi.
— Pieniędzy szkoda.
Roześmiał się.
— No, no.. bądź pan spokojny, mam ich dość.
Okropnie się nudził mój pan dziedzic i narzekał, że nie ma żadnych przyjemności, że majątek wydaje mu się jak obrzydliwa nora, nic mu nie dogadzało, wszystko było złe. Jeden tylko dwór i ogród był mu w guście, bo też dla tego dworu i ogrodu głównie Podgorzałkę kupiono. Dwór był murowany obszerny, z piętrem, a ogród, nie chwaląc, nie miał w okolicy podobnego, bardzo obszerny, z parkiem dzikim, z wodą, z mostkami. To mu się podobało. Mówił, że porobić każe jeszcze jakieś fontanny i kaskady, że sprowadzi posągi, różne różności, że nawet spamiętać trudno, co on projektował, a ciągle powtarzał, że go na wszystko stać, że pieniędzy ma jak lodu, że się niedługo ożeni i że chce aby jego żona, podobno z bardzo bogatego domu, miała tu wszystko jak w raju. Wnet też po okolicy słuch poszedł, że w Podgorzałce ogromne zmiany być mają, że nowy dziedzic z wielkiemi bogactwami nastał, że wszystko zbu-
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/199
Wygląd
Ta strona została skorygowana.