Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Cóż masz w to wchodzić, mój Kąkolski. Kupił, zapłacił, będzie twoją pracę wynagradzał.
— A no prawda.
— Dodam jeszcze — rzekł pan Kajetan, że to bogaty człowiek, w Warszawie mieszka. Sam ani gospodarować, ani tu mieszkać nie będzie.
— Pocóż więc Podgorzałkę kupował?
— Dla syna. Młody człowiek i podobno ma się żenić, więc ojciec chce mu dać majątek z ładnym domem, żeby przez jakiś czas na wsi mieszkał. Bogaty, dla mnie Podgorzałka była majątkiem, a on ją kupił jako zabawkę dla syna.
Stało się.
Po kilku dniach pan Kajetan wyprowadził się do Warszawy, a ja zostałem na starych śmieciach i prowadziłem gospodarstwo po dawnemu, czekając rychło nowy dziedzic nadjedzie.
Wiosna była w tym roku późna, kłopotów dosyć, deszcz ciągle chlapał, ale jakoś przy Bożej pomocy, zebrało się siano szczęśliwie, tak, że w tydzień po Świętym Janie wszystko już miałem w stogach, jak się należy. Przeszedł czerwiec, lipiec nastał, ośmnastego wziąłem się do żyta, a mojego dziedzica jak nie widać, tak nie widać.
Już w strachu byłem, bo wydatki czekały