— Co pan sobie życzy?
— A no, kłopot mam, proszę pani mecenesowej. Przed wyjazdem pan mecenas zostawił list i polecił mi go odesłać, a ja nie mam pojęcia gdzie ta pani mieszka? Może pani mecenasowa ją zna.
— Wdówka szepnęła pani Waleryi do ucha.
— Bóg go nam zsyła, co to za jegomość?
— Dependent męża.
— Zatrzymaj że go koniecznie.. musimy przeczytać ten list.
— Dobrze panie Pędzikiewicz, rzekła pani Walerya głośno: każ pan przynieść światło i pokaż ten list, może z treści domyślę się.
— Owszem, pani mecenasowo dobrodziejko, zaraz w tej chwileczce, nie zapieczętowany, list jest osobno, koperta zaś też osobno. Tylko adresu brak, niewiadomo ani jaka ulica, ani jaki numer. Pan mecenas to tak zawsze. Panie Pędzikiewicz to, a to, panie Pędzikiewicz, tamto, a owo. Wszystko na gwałt, piorunem w trzech słowach, a przecież Pędzikiewicz nie jest prorokiem żeby mógł zgadnąć gdzie jaka pani mieszka.
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/186
Wygląd
Ta strona została skorygowana.