— No, widzę. Jest to podkładka do pisania.
— Właśnie to szczęście, że podkładka, bo ona zdradza niekiedy bardzo ciekawe tajemnice.
— Co?
— Zachowuje ślady liter... Patrz. Cóż widzisz?
— Pani Walerya z niepokojem wpatrywała się w czerwoną bibułę.
— Widzę jakieś niewyraźne znaczki — odrzekła.
— Owszem, są one aż nadto wyraźne, tylko trzeba je czytać odwrotnie. Uważaj, ja ci odczytam.. Szkoda, że nie wszystkie wyrazy odbiły się dokładnie, ale i to co zostało, wystarcza aż nadto. Patrz:
«......Mąż pani wyjechał... las nad brzegiem rzeki... Wtorek niech pani będzie... ...dowiedzieć się... oku... chana koniecznie
Co myślisz o tem, kochanie?
— Nie wiem, nic nie wiem, głowę tracę, a domyślać się boję.
— Ja ci pomogę. Mając kilka wyrazów łatwo odbudować resztę. Liścik brzmiał tak:
«Na szczęście mąż pani wyjechał, pamiętasz las nad brzegiem rzeki? Więc Wtorek, niech pani będzie. Schnę z niecierpliwości, aby dowiedzieć się tego, co czytam w twem