nagle smutek jej i zadumanie przerwał brzęk dzwonka w przedpokoju.
Po chwili weszła szybko młoda, bardzo przystojna kobieta i z okrzykiem radości rzuciła się pani Waleryi na szyję.
— Adelka! zkąd się wzięłaś? Co tu robisz? Jaka niespodzianka dla mnie! Z kim przyjechałaś?
— Z kimże mogłaby przyjechać biedna, samotna wdowa? Sama, sama, moja Walerciu, ale przedewszystkiem pozwól niech ci się przypatrzę. Jak wyglądasz? Nie widziałem cię już od roku, nawet na twoim ślubie być nie mogłam. Pan Mieczysław jest godzien zazdrości, ma prześliczną żoneczkę.
Powtórzyły się znowuż pieszczoty i uściśnienia, poczem obie panie zasiadły na kozetce i poczęły rozmawiać.
— Powiedz mi szczerze, Walerciu, zapytała pani Adela, czy jesteś szczęśliwa?
— O tak, jestem bardzo szczęśliwa.
— Zupełnie?
— Najzupełniej.
— I nigdy nie było pomiędzy wami nieporozumienia, sprzeczki?
— Ani razu.
— Pan Mieczysław wciąż jest jednakowy?
— Zawsze, zawsze. Ja go bardzo kocham i szanuję.
— A on ciebie?
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/173
Wygląd
Ta strona została skorygowana.