Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nia, że po wiośnie lato, po lecie jesień, po jesieni zima i znów po zimie wiosna. Bez opisywania każdy wie, że tak jest i tak było od początku świata.
Powróciwszy do domu, opowiadam matce rozmowę z sędzią, wszystkie jej szczegóły.
Ucieszyła się staruszka niezmiernie, że nareszcie zbliżam się do upragnionego celu — ucieszyła się poczciwa, bo i panna z porządnego domu i córka sędziego i nad spodziewanie wszelkie posażna. Czy gospodarna? Niewiadomo, ale przy takim mężu, jak ja — nauczy się wszystkich sekretów. Matka także rady jej nie odmówi. I będzie dobrze, będzie szczęście, pomyślność, dostatek.
Matka powiada:
— Nie bój się, Jasiu, śmiało, poszlij po papier, zamknij się w pokoju na trzy dni, choćby na tydzień nawet, nie zajmuj się niczem innem, tylko pisz. Moja w tem głowa, żeby ci nie przeszkadzano, bądź spokojny. Żywy duch do ciebie nie zajrzy. Ja jestem trochę zdrowsza i raźniejsza teraz i dobra wiadomość dodała mi sił, więc zajmę się gospodarstwem, podczas gdy ty się oddasz pisaniu
Tak się też stało.
Ciężkie to były chwile dla mnie, bardzo ciężkie i przekonałem się dopiero jak truddą sztuką jest pisanie, a zwłaszcza początek.