Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Skoro pan sędzia mówi, to zapewne.
— Tak, tak, młodzieńcze, ja te przymioty posiadam, nawet w dość wysokim stopniu i dla tego właśnie zadaję ci pytanie: jaki jest cel łaskawych a tak częstych twoich odwiedzin?
Zaskoczył mnie tem pytaniem. Czułem, że się rumienię i że nie wiem jak odpowiedzieć, zacząłem układać w myśli wyrazy, lecz sędzia przyszedł mi z pomocą:
— Nie żenuj się i bądź szczery. Niema w tem nic nagannego, gdy młody człowiek pragnie mieć towarzyszkę życia. Owszem, jest to myśl zawsze godna pochwały.
— W istocie rzekłem, panie sędzio, marzę o tem.
— Bardzo pięknie. I Marcelina córka moja podobała ci się?
— Nadzwyczajnie.
— Byłbyś zdolny pokochać ją?
— Do szaleństwa, panie, zawołałem.
— Wierzę ci, gdyż i ja niegdyś w twoim wieku, ale to do rzeczy nie należy. Mówmy szczerze. Z mojej strony przeciw twoim intencyom nie mam nic do nadmienienia, w zasadzie gotów jestem je zaakceptować.
— O panie! moja wdzięczność...
— Zaraz, zaraz, młodzieńcze; bąbź cierpliwy. Więc, jak ci powiedziałem, w zasadzie dobrze, ale ja jestem człowiek starej