Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jeden kawał, figura prostokątna, cztery strony, służebności i ścieśnień żadnych, długów żadnych, nawet towarzystwa. Radcą być nie che, wybierać nikogo nie myślę ten będzie czy ów to mi wszystko jedno, bylem ja rat nie płacił i ciężarów na karku nie miał.
Wypowiedziałem to z ogniem jednym tchem, tak jak myślę, szczerze i o ile mogłem wywnioskować, pogląd mój na sprawy hypoteczne podobał się panu sędziemu, bo sędzią nazywam staruszka.
Gdy przybyłem z trzecią wizytą panny Marceliny nie zastałem, był tylko sam ojczulek jej, palił cygaro i dla rozrywki zapewne czytał grubą księgę pod tytułem «Kodeks kar głównych i poprawczych».
Zobaczywszy mnie, przywołał, poprosił siedzieć i rzekł:
— Doskonale się stało, zaś pan przyjechał, właśnie Marcelka wyszła i dopiero za godzinę wróci, będziemy więc mogli bez przeszkody pogawędzić z sobą, szczerze i w cztery oczy.
Poczęstował mnie cygarem i tak zaczął:
— Nie będę ci, kochany młodzieńcze, opiewał szeroko jakie jest położenie ojca mającego córkę i jakie są jego obowiązki, tyle ci, tylko powiem, że musi on posiadać wzrok orła, czujność żórawia, słuch zająca przezorność węża. Czy tak?