Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

backiego, żeby natychmiast tu przyszedł... Ciekawym gdzie się ten dziad obraca.
— Pewnie na folwarku.
— Pewnie śpi.
— Nie wiem, wielmożny panie; ja tylko co przyjechałem z drogi.
— Z drogi?
— Z wesela. — Pachciarz w Klepaczkowie wydawał swoją córeczkę za mąż; on trochę familjant mój jest.
— Niech pocztyljon zajedzie do stajni.
Mordka pobiegł do Klepackiego.
Drzwi dworku otworzyły się i wbiegł z nich w wesołych podskokach piękny wyżeł; skomlił, rzucał się panu Bolesławowi na piersi, to znów do nóg przypadał, szczekał, skakał, ręce lizał i wszelkimi sposobami okazywał swą radość.
— Medor, Medorek, mój psisko!
Medorek odpowiadał skomleniem.
We drzwiach ukazała się Agata, tylko co ze snu zbudzona, narzuciła na siebie chustkę, włosy gęste jasne, w nieładzie spadały jej na ramiona, oczy niebieskie, bleu faïence wyrażały zdziwienie, przestrach i zarazem radość.
— O la Boga! — zawołała — toć chyba pan.
— No, ja.
— Nie poznałabym, gdyby nie pies, że