Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dodał zwracając się do zgarbionej staruszki, pokłoń się i ty gościowi, jako panna młoda. Młody człowiek patrzył na tę parę zdumiony i na razie nie mógł zrozumieć, co się dzieje, ale białowłosy wieśniak sam z objaśnieniem pośpieszył.
— Bo to widzi panicz, rzekł, wesele to nie byle jakie, jeno złote. Pięćdziesiąt lat temu ślub braliśmy z Jagną, pięćdziesiąt lat w zgodzie i przyjacielstwie przeżyliśmy ze sobą. Dziś kiedy nabożeństwo w kościele było, ksiądz przemówił tak pięknie, aż się naród popłakał, potem pobłogosławił nas, złocone laski dał mnie i Jagnie do garści, a oto teraz z familią, synami, wnukami, niewiastkami, zięciami, sąsiadami dobrymi i przyjaciółmi krzynkę się weselimy.. a ten oto chłopaczek co koło pana stoi, to jest nasz rodzony prawnuczek. Niechże pan naszą kompanią nie gardzi.
— Ależ co znowu! Owszem, winszuję wam dobrzy ludzie i życzę, abyście doczekali w zdrowiu brylantowych godów, a z prawnuczków wszelkiej pociechy.
— Dziękujemy za dobre słowo.
— Dajcie mi usiąść bliżej, niech się wam przypatrzę.
— Co za osobliwość? Dziad z babą, ot i tyle.
— W jakimże wieku jesteście?