jest Mojżeszem i nie chce umierać na puszczy.
Pan Bolesław prosił, przedstawiał, ale napróżno, postanowienie było niewzruszone, dzień wyjazdu blizki, pani ciotka przystąpiła do pakowania swych drobnych ruchomości i niezbędnych w życiu kobiety samotnej tłumoczków, atoli wyjazd opóźniony został w skutek pewnej drobnej okoliczności.
Wieczorem, przy herbacie, pan Bolesław doznał szczególnego wrażenia, z którego nie umiał nawet zdać sobie sprawy dokładnej, zabolała go głowa, a jednocześnie uczuł pewną ociężałość w nodze i zdawało mu się, że go ktoś trzyma za szczękę. Zapytamy przez ciotkę, co mu jest i czemu tak nagle posmutniał, odpowiedział z trudnością i bardzo niewyraźnie.
— Ja.. ja.. nie wiem.
— Ciotka, która widziała już w swojem życiu ludzi mówiących niewyraźnie, posłała do pobliskiej wsi po felczera, do miasta po lekarza, a siostrzeńca kazała rozebrać i położyć do łóżka.
Tak się szczęśliwie złożyło, że pan Wiśniewski, lekarz zamieszkały w poblizkiem miasteczku, dawny znajomy pana Bolesława i jego ciotki był w domu. Dowiedziawszy się o co idzie, ubrał się szybko wpadł do apteki po jakieś potrzebne w takich zdarze-
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/115
Wygląd
Ta strona została skorygowana.