Strona:Klemens Junosza - Powieść o czterdziestu dwóch mędrcach.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
POWIEŚĆ
O czterdziestu dwóch mędrcach.
(Ze starego arabskiego rękopismu).


„Bismillahi—r—rahmani—r—rahim.“

Był w czas w mieście niektórem mędrzec jeden uczony srodze.
Wiedział wiele jest gwiazd na niebie, wiele piasku w morzu i wiele piastrów brakuje w skarbach króla królów...
Uczniowie i naród otaczali go czcią i uszanowaniem, przynosili mu wory daktyli i spędzali stada baranów tłustych, byle tylko zechciał otworzyć bramę ust swoich i wypuścić z nich słowo mądrości wielkiej...
Dom jego otoczony był zawsze przez ciekawych, a rzesze ludu napawały się mądrością jego...
I rzekł do siebie, dnia niektórego, mędrzec:
— Wiem co uczynię, garncem jęczmienia mogę nakarmić dzianeta, na dużej zaś łące pożywi się całe stado wielbłądów.
I zwołał pisarzów stu i jednego pisarza, usadził ich przy stołach, a przed każdym rozłożył liść palmowy.
I mówił do nich: piszcie słowa, które uderzą uszy wasze.
Dyktował im naprzód rzeczy mądre, jako jedną czapką dwóch głów nie nakryje, lub jako jedno siodło nie opasze dwóch klaczy.
A potem mówił im o sprawach powszednich, i niepowszednich, jako wielbłąd jeden złamał nogę, jak czarny niewolnik dostał w pięty i jako szeikowi jednemu ukradziono źrebię...
I kazał pisać dalej, jako stary effendi przeniósł się do raju Mahometa, jako zmarła piękna żona Kadego i jako córka beduina Hakima weszła w dom rodziny Hassana...
I kazał pisać o tem, jako frankowie i giaury godzą na świętą całość koranu, jako psy niewierne ostrzą zęby, aby zgryźć ziemię i państwa kalifów.
I to było na jednej stronie liścia palmowego.
A na stronie drugiej pisać kazał o tem, jako niektóry derwisz zgubił meszty w meczecie i jako prawowierny Abu-Jusuf najlepiej umie podkować dzianety, lub jako niewolnica perska tka przecudowne kobierce. Oraz pisać kazał o tem, gdzie sprzedają daktyle przednie i jęczmień złoty, kędy dostanie cebuli i pieprzów indyjskich, jako pies effendego zgubił swego pana i jako inni psi, błąkając się, szukają kto by je zabrał do domu...
I mędrzec on czynił codzień to samo; a lud rozrywał liście palmowe i czytywał mądrość szeikową co wieczór.