Strona:Klemens Junosza - Pół dnia w życiu modnych małżonków.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

błędna, co strącona z nieba poleciała na dno stawu żale swoje utopić.
I tę rozkoszną noc styczniową czy pamiętasz? Muzyka grała walca w złoconych salonach — i w mieście całem brzmiały wesołe okrzyki karnawału.
Ty w samotnym buduarze siedziałaś wtedy na krześle, w białej sukni weselnej, w białym welonie ślubnym utkwionym w jasnych jak zboże włosach. On klęczał u nóg twoich i kibić twą objął w uniesieniu miłości i miłość dozgonną oboje przyrzekaliście sobie. Świat cały zdawał się wam wtórować echem rozkoszy i ekstazy. Jakaż myśl promieniła w twojej główce, podczas tego pięknego wieczoru i tej nocy rozkosznej? Jakież uczucie władało twojem sercem? przypomnij sobie! Oto myśl karety i angielskich koni, służby w liberji, i salonów wspaniałych i... chęć poniżenia rywalek bogactwem i zbytkiem. Gdyś opierała się na jego ramieniu, patrząc w jego oczy, wzrokiem pełnym miłosnej tęsknoty... kupowałaś go — gdyś mu powiedziała: „kocham“ dobijałaś targu — gdyś go pocałowała i ręce na wieki z nim złączyła, sprzedawałaś siebie! Biały welon weselny zbrudził się od twojej głowy... O! tyś szczęśliwa córko Ewy! Dopięłaś tego o czem marzyłaś, masz wszystko co chciałaś — Nieprawdaż!?


Rozdział II.
Pieśń Dafnisa nad cierpieniem Chloi.

Na rozkosznej kozetce, w rozkosznej odzieży, rozciągnięta niewiasta niedbale tam leży — Ale jej snu twardego wygoda nie pieści...
Przy niej młody człowiek, w czarnym fraku, w butach lakierowanych i wąsach wymuskanych.

On — ściskając kolana,
Rzecze do niej: kochana,
I cóż znaczą te płacze i żale?
Zkąd ten smutek, na Boga!
Zkąd ta chmurka złowroga,
Co nad czołem zawisła zuchwale?
Czyż wyrzuty ci czyni
O! mej duszy bogini...
Lub cię zgniewał, twój miły małżonek?
Lub też może Aniela,
Którą z tobą rozdziela
Cała przepaść brabanckich koronek?
Może wargi z koralu
Ścięłaś z gniewu na balu,
Fałd zbyteczny dostrzegłszy w swym stroju,
Co przez błąd niepojęty,
Twej modniarki przeklętej,
Nie dochodził o cal prawie w kroju?
Czyż to, iż książe Jerzy,
Lub nie jeden z młodzieży,
Której rzucasz spojrzenia ukradkiem!
Albo hrabia Ksawery,
Wczoraj podczas opery
Do twej loży nie przyszli przypadkiem?
Czy to może, iż wszyscy,
I dalecy i blizcy —
Hołd składali powabom Heleny,
I tę piękność woskową,
Zwali balu królową;
A tyś zaraz dostała migreny.
Jakaż, jakaż przyczyna?
Powiedz, powiedz jedyna!
Ona jeszcze nie słucha,
On coś szepcze do ucha,