Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 333 —

łek kamień, zaczaił się na tego grubiana i jak na niego rzucił! Aj waj! ten cały cham, ten ordynarny chłop, jak długi był, tak się przewrócił! Wtenczas ten mały Dawidek wyskoczył z za drzewa, siadł grubianowi na plecy i zaczął krzyczyć gewałt! Zaraz przylecieli wojaki, starszyzna, jednorały żydowskie, urznęli Goliatowi wielki łeb i zanieśli do króla. Było krzyk, gwałt, muzykanty grali jak na wielkim weselu, a ten Dawidek, ten maleńki Dadek, ten pastuszek, późniéj sam królem został. Tak jemu Pan Bóg dał. Aj było, było na świecie smak! honor był, wojsko było! Dziś co jest? dziś żydy grzeszne są przeciwko Pana Boga — to mają za to sam cymes. Oj mają! czarnego kota — i żelazną koléj. Niech moje wrogi to w sukcesyi dostaną! Źle teraz jest, całkiem źle jest i żeby nie to, że między wszystkiemi żydami zdybuje się zawsze trzydzieści i sześć sprawiedliwych, co zakon trzymają i modlą się — to ja nie wiém coby z nami było.
— Dla czegóż tylko trzydziestu sześciu?
— Albo ja wiém, tak musi być — tak od Pana Boga jest.
— A gdzież oni są ci sprawiedliwi?
— Tego, proszę pana, nikt nie może wiedziéć — dość na tém że oni są...
— Eh, mój Berku pleciesz sam nie wiész co.
— Ja plotę! ha... niech tak będzie że ja plotę — a ja swoje wiém. Pan myśli że na świecie są tylko