Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 183 —

To rzekłszy, pan Leon wyszedł z salonu i drzwi za sobą zatrzasnął.
Z powodu tak nad wszelkie spodziewanie energicznego wystąpienia p. Leona, stał się w Lipowie płacz i zgrzytanie zębów, panna Franciszka szczególniéj była w rozpaczy. Obie siostry zamknęły się w domu, jak w klasztorze, nie wyjeżdżały nigdzie, nie pokazywały się wcale w okolicy. Nawet w kościele na niedzielne nabożeństwo, ławka, którą te panie zwykle zajmowały, była pusta ku wielkiemu zdumieniu proboszcza.
Poczciwy księżysko, sądząc, że panie chore, posyła po nieszporach dziada, aby się o ich zdrowie dowiedział i co niedziela dziad przynosi odpowiedź, że w Lipowie źle, bo tak w dziedziczce, jako i w jéj siostrze duch się ledwie kołacze.
Ale kobiety łatwo za wygranę nie dają, a pani Anna zanadto dobrze znała swego małżonka, aby nie wiedziéć, że upór jego da się wreszcie przełamać. Po niejakim więc czasie znowuż wystąpiła kwestya edukacyi panienek i ostatecznie panie przeniosły się na mieszkanie do Warszawy — a pan Leon został na gospodarstwie do czasu, dopóki nie znajdzie na majątek kupca, lub dzierżawcy.
Został na gospodarstwie i co gorsza, złożył państwu Kamińskim wizytę... Nie pochwalił się z tém jednak przed żoną, gdyż przewidywał co by go za