Strona:Klemens Junosza - Nad świeżym grobem.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Modliłem się nieraz skrycie:
„Boże skróć katuszę!
„Albo niech mi ból mój zjedna
„Choćby chwilę doli.
„Jedna chwilka szczęścia — jedna —
„I niech serce boli!...
„I niech potem za tę chwilę
„Niebu wykradzioną,
„Srogich cierpień spłacę tyle
„Ile starczy łono!...

Spłacił też biedak i ciężko. Gdy szukając w górskiem powietrzu lekarstwa dla piersi schorzałej, szukając balsamu życiodawczego u stóp Tatrów, powędrował tam z wierną towarzyszką doli i niedoli i z małą dzieciną-pieszczotką, dotknął go tam cios niespodziewany i straszny...
Boleść, jęk i żal dźwięczy we wszystkich jego piosnkach z tego czasu.

„Co kochałem, przeklinać dziś muszę,
„Szczytów górskich kląć ciszę obłudną.
„Z nich to kamień się zwalił na duszę
„Z pod którego podźwignąć się trudno.

„Wpośród kwiatów tatrzańskiej doliny,
„Żmija w serce ugryzła mnie skrycie;
„Tam me szczęście i skarb mój jedyny
„Dziwożony porwały mi dziecię...