Strona:Klemens Junosza - Melancholiczne dumania.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XI.

Wtenczas tyś się zbliżyła z cudnych marzeń światem,
I w roskosznych dumaniach zatonęłaś słodko,
A życie było dla cię jakby poematem,
W którym twoje uczucie najpiękniejszą zwrotką,
Dumka jakaś jak obłok przeszła po twem czole
Aż doszedł cię głos mamy „herbata na stole.“

XII.

Herbata! pomyślałaś — czemuż ta herbata?
Mam porzucić mój ogród dla bułeczki z masłem?
Pfe! jaka czarna proza... a jednak dla świata
Ta proza jest najpierwszem, najgłówniejszem hasłem...
I dziewczę co w marzenia i dumki zapada,
Dla prozy, sercem młodem uszczęśliwi dziada.

XIII.

Jeśli kto nie ma zębów, kupi u dentysty;
Marzyć wygodniej zawsze na miękkim fotelu,
A nad wszelką poezję milszy dochód czysty
Co prowadzi do szczęścia i do marzeń celu,
I to jest karnawału wielką filozofją
Abyś za bogatego wyszła panno Zofjo.

XIV.

Karnawał salonowy — a tam gdzie najludniej,
Na pochyłych uliczkach naszego powiśla,
Piszcząca katarynka skoczne polki dudni
I kawaler w kapocie piosneczki wymyśla;
A tańczą zamaszyście, aż pot zlewa czoło
Bo i tam jest karnawał i tam jest wesoło.

XV.

Ale dość o zabawach... do poważnych rzeczy,
Przystąpmy jako ludzie starzy i stateczni.
Prassa czyni gwałt taki, jak chór żab gdy skrzeczy,
I subjekcje sobie powiada najgrzeczniej,
Podnosząc całym chórem rozmaitych głosów
Kwestję kręconych włosów i garbatych nosów.

XVI.

Kto tu wygra, kto straci w tej domowej wojnie,
Trudno dzisiaj powiedzieć i oznaczyć z góry?
My jako humoryści siedzimy spokojnie,
Kiedy poważni bracia idą na pazury...
I w historji polemik notujem z pociechą
Że najpiękniej spór cały prowadziło „Echo.“

XVII.

Zacny ten nowy dziennik, długi i szeroki,
A drukowany pięknie aż czytać ochota,
Treścią zacną i formą ma wypchane boki
Mieści echa z zaścianka i echa z zapłota,
A w ostatnich numerach w swych myślach z ustronia
Wyćwiczył donżuana, jak osła lub konia.

XVIII.

Niwa, poważna Niwa, organ co ma: wąsy,
Filozofów — statystów — bankierów i szlachtę,
Z Kolcami wystąpiła w polemiczne pląsy
Zapisawszy olbrzymią papierową płachtę,
Że nasz organ niegodzien wejść w dom gdzie są panie
Bo Jackowi Soplicy sprawił kiedyś lanie.

XIX.

Jest to już zapisano dawno w dziejach świata
A nawet stary Homer o tych rzeczach śpiewa,
Że w każdym czynie ludzkim mieści się prywata,
I że od tej słabostki nie jest wolną Niwa.
Cóż dziwnego? Tamberlik czasem z fałszem śpiewał
I wielki Napoleon batalje przegrywał.