Strona:Klemens Junosza - Listy pedagoga.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co pan rozkaże?
Ponieważ miał pióro za uchem, ołówek w ustach i wielką księgę w ręku, przeto poznałem odrazu, że mam do czynienia nie z lokajem...
— Chciałem się widzić z panem Salzpiper.
— Proszę do kantoru, rzekł i spytał zaraz jaki pan ma interes.
— Jestem kandydat na nauczyciela do synów pana bankiera...
Z sąsiedniego pokoju dał się słyszeć głos:
— Zaprowadzić do salonu — do pani..
Młody człowiek w podskokach, lansadach właściwych cechowi kupieckiemu, otworzył mi drzwi pysznego salonu, w którym na malinowej aksamitnej kozetce, siedziała kobieta młoda, blondynka i blada jak śmierć.
— Siostrzana dusza, pomyślałem sobie, a złożywszy pełen uszanowania ukłon, rzekłem:
— Jestem Gzubski... kandydat na nauczyciela.
— Ach... bardzo mi przyjemnie, przepraszam że nie wstaję...